O poezji w biznesie

Długo wahałem się z decyzją o napisaniu tego tekstu, bo z poznawaniem poezji przez czytanie tekstów krytycznych jest jak z praktyką zen. Buddyści zen opierają się na doświadczeniu Buddy w sobie, a wszystkie nauki o nim, bądź też wyjaśnienia jego słów i gestów traktują jako coś o drugorzędnym znaczeniu. Ja podobnie myślę o poezji, czy metaforze, które czasem dostarczają przeżyć nie dających się zamknąć w opisie. Postanowiłem wybrnąć z tego dylematu i napisać o tym czy i jak poezja może zaistnieć w świecie pracy i korporacji. Towarzyszyć nam będą wiersze, które „wstrząsnęły moim światem”- tu dodam, że mogę w tych propozycjach nie być bardzo oryginalny. Z pewnością jest wiele osób które również znają i cenią te wiersze. To, co łączy te utwory, to mianownik rozwoju osobistego, poszukiwanie wewnętrznej siły, przywództwo i wiara w siebie – a więc tematy ze szkoleń, coachingu indywidualnego, celów rozwoju!

“PODRÓŻ”

Pewnego dnia zrozumiałeś w końcu co powinieneś zrobić, i zaczęło się choć głosy dokoła wykrzykiwały swoje złe rady choć cały dom zaczynał drżeć i poczułeś stary ciężar u nogi. „Napraw moje życie!” krzyczał każdy głos. Ale ty się nie zatrzymałeś. Wiedziałeś co masz robić, chociaż wiatr przewiercał cię na wylot zimnymi palcami, a głosy zawodziły jak płaczki. Zrobiło się późno, noc mroczna, droga pełna kamieni i połamanych gałęzi. Lecz za każdym krokiem, gdy głosy milkły w oddali, coraz więcej gwiazd zapalało się na niebie, i pojawił się nowy głos, który po chwili rozpoznałeś jako swój. On dotrzymywał ci towarzystwa, gdy wędrowałeś coraz głębiej w świat, zdecydowany zrobić jedyną rzecz jaką zdołasz, ocalić jedyne życie, jakie możesz ocalić.

Mary Olivier tłum. Dorota Kożusznik-Solarska i Darek Paluch

Czytanie poezji w pracy?

Właśnie. Czy to możliwe? Nie chodzi mi o sekretne czytanie wierszy na portalach poetyckich, choć to pewnie wyższej jakości unikanie pracy, niż flirt na facebook’u. Myślę raczej o korzystaniu z tych wierszy jako rady, wsparcia w trudnych chwilach, w momentach kryzysu czy przed trudną decyzją. Wydaje mi się, że – choć możliwe – jest to wbrew obecnemu modelowi kultury pracy (i w ogóle życia). Dziś, kiedy pożądane jest szybkie rozwiązywanie problemów za pomocą łatwo dostępnych środków, refleksja i czas na poszukiwanie w sobie własnych rozwiązań jest zachowaniem nieekonomicznym.

Uczymy się więc na szkoleniach różnych „łatwych” technik i sposobów wywierania wpływu, które później stosujemy w pracy, niestety czasem bezmyślnie. Sytuację (poezji i refleksji) komplikuje tempo pracy i życia – coraz wyższe. Zaraz po trudnej i stresującej rozmowie jest kolejne ważne spotkanie – nie ma więc czasu, żeby przemyśleć minione wydarzenia, ani też by przygotować się do kolejnego. Każdy kto wpadł w kołowrót praca- dom-dzieci wie, że czas na refleksję przydarza się tylko w samochodzie w drodze do pracy (co może być niebezpieczne dla ruchu) lub chwilę przed zaśnięciem. Z czasem „oduczamy się” wrażliwości, refleksji, uważności na innych i na detale, a stąd już prosta droga do tracenia kontaktu z własnymi myślami i emocjami.

Nie jestem przeciwko łatwym rozwiązaniom i szybkiemu tempu – taki mamy świat teraz i musimy się w nim odnajdywać, a nie nań obrażać. Stawiam otwarte pytanie: czy można mieć jedno i drugie? Czy można mieć tempo i ekonomię z poezją i refleksją – w jednym pakiecie?

“DOM GOŚCINNY”

Człowiek jest jak dom gościnny. Każdego ranka przybywa ktoś nowy. Radość, smutek, złość, chwilowy przebłysk świadomości, ten niespodziewany gość. Powitaj ich i zabaw! Nawet jeśli smutek przybył tłumnie, bez pardonu opróżniając twój dom ze wszystkich mebli, powitaj wszystkich gości z godnością. Może robią przestrzeń dla nowych rozkoszy. Mroczne myśli, wstyd, złośliwość, przywitaj je u drzwi z uśmiechem, zaproś do środka. Bądź wdzięczny za każde przybycie, goście bowiem są zesłani przez przewodnika z zaświatów.

Poetry Interspersed with Stories of Rumi and Shams, Translated by John Moyne and Coleman Barks tłum. Dorota Kożusznik-Solarska

David Whyte

Są tacy, którym udaje się żyć z poezji pisanej i czytanej dla świata korporacji. Chyba powinienem użyć liczby pojedynczej, bo znam tylko jedną taką osobę – David’a Whyte. Jest poetą i pisarzem, ale przede wszystkim mówcą. Znany jest z tego, że wniósł na salony dużych organizacji poezję jako inspirację do rozwoju przywództwa, wzrostu samoświadomości, zrozumienia natury relacji międzyludzkich. Z tego co wiem, jest dosyć zajęty (czyt. odniósł sukces)… Kilka lat temu w Pathways, chcieliśmy zaprosić Whyte’a jako mówcę na konferencję jednego z naszych klientów, ale po pierwsze nie miał czasu, a po drugie, jego honorarium było równe znanym nazwiskom mówców z biznesu. W Polsce chyba jeszcze nie nastał czas na tak odważne i oryginalne podejście do przemów na konferencjach.

XXX

Stój w bezruchu. Drzewa i krzewy wokół ciebie Nie zgubiły się. Gdziekolwiek jesteś zwie się Tutaj, potężne Tutaj, obcy musi poprosić o pozwolenie by poznawać i być poznanym. Las oddycha. Posłuchaj. Odpowiada, przygotowałem to miejsce dla ciebie, gdy odejdziesz zawsze możesz wrócić, mówiąc Tutaj. Dla Kruka nie ma dwóch takich samych drzew Ani dla Wrony dwóch tych samych gałęzi Jeśli to, co czyni drzewo lub krzew zostanie w tobie zatracone, i Ty będziesz zgubiony. Stój w bezruchu. Las wie Gdzie jesteś. Pozwól mu się odnaleźć.

David Whyte tłum. Dorota Kożusznik-Solarska

Poezja wymaga odwagi przywódcy

Czytanie poezji dla siebie, wymaga pewnych warunków. Każdy indywidualnie je sobie tworzy, wieczorem kiedy dom już śpi, bądź przeciwnie – rano, gdy budzi się dzień, a pozostali domownicy jeszcze śpią. Czytanie wymaga dyscypliny i ciągłego zauroczenia wierszami, poetami i ich życiem. Inną kwestą jest czytanie poezji publicznie i używanie jej w pracy. Próbuję sobie wyobrazić spotkanie zarządu lub np. naradę dyrektorów regionów, które kończyłyby się przeczytaniem wiersza, tak ku refleksji i inspiracji. Przyznam, że ciężko mi sobie taką sytuację wyobrazić. Z drugiej strony przeczuwam, że gdyby wiersz był adekwatny do sytuacji, a czytający miałby autentyczne intencje, to efekt mógłby być zaskakujący. Pewnie część kolegów ze spotkania nie wiedziałaby co zrobić, ktoś by się zaśmiał, ale wiele osób pomyślałoby, że na taki gest stać tylko odważnego i pewnego siebie człowieka. Takiego, który nie kryje się ze swoimi myślami, ma śmiałość być inny, chce żywej energii na spotkaniu zamiast gadających głów. Narada zapadłaby w pamięć.

Można zacząć mniej spektakularnie, jeżeli ktoś boi się szoku w swoim otoczeniu, np. od przesłania swoim ludziom wiersza (np. z tego newslettera) lub kupienia tomiku w prezencie. Taka akcja musi się powieść – w końcu pracujesz z ludźmi podobnymi do Ciebie. Oni też mogą tęsknić do chwili zatrzymania się i wglądu we własne życie, jaką daję poezja.

W ramach odwagi autora artykułu, jego wiersz sprzed lat, gdy jeszcze pisał…

tańczą, wirują, kręcą się, przepychają, łączą i lepią nowe gwiazdy daleko stąd że nawet nie wyobrażam sobie jak wiem że w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa są piękne różowe kocie oczy mrugające galaktyki w milionów lat świetlnych porodzie zachwycam się nimi przez chwilę i zastanawia mnie dla kogo to wszystko tak daleko

Darek Paluch